POLSKI    ENGLISH   

Internetowy Serwis Filozoficzny

przy Instytucie Filozofii    Uniwersytetu JagielloÅ„skiego

|  Forum |  Literatura |  Linki |  AktualnoÅ›ci
 


 

W sprawie kontrowersji wokół art. 32 KEL
(na marginesie wymiany zdaÅ„ W. Galewicz – K. Szewczyk)

Jacek Malczewski

ChciaÅ‚bym odnieść siÄ™ do wymiany zdaÅ„ miÄ™dzy WÅ‚odzimierzem Galewiczem i Kazimierzem Szewczykiem w kwestii art. 32 (a nie 31, jak niekiedy omyÅ‚kowo piszÄ… obaj autorzy) KEL. Dla porzÄ…dku raz jeszcze przywoÅ‚am jego treść: „1. W stanach terminalnych lekarz nie ma obowiÄ…zku podejmowania i prowadzenia reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania Å›rodków nadzwyczajnych. 2. Decyzja o zaprzestaniu reanimacji należy do lekarza i jest zwiÄ…zana z ocenÄ… szans leczniczych”.

Zasadniczy problem, jaki pojawia siÄ™ w gÅ‚osach obu autorów, dotyczy braku precyzji i niejednoznacznoÅ›ci poszczególnych terminów wystÄ™pujÄ…cych w art. 32: takich, jak np. „stany terminalne”, „uporczywa terapia”, „Å›rodki nadzwyczajne”, „zaprzestanie”. Autorzy różniÄ… siÄ™ jednak w ocenie tego stanu rzeczy: Galewicz ocenia go raczej życzliwie, Szewczyk wskazuje na jego niedobre, zwÅ‚aszcza dla cierpiÄ…cych pacjentów, konsekwencje praktyczne.

W rzeczy samej, ani KEL, ani też polskie ustawodawstwo nie zawierają stosownych definicji w/w pojęć, natomiast posiłkowanie się literaturą medyczną, filozoficzną, prawniczą czy też nauczaniem różnych religii częściej mnoży wątpliwości interpretacyjne, niż dostarcza jasnych wskazówek postępowania. Powstaje zatem pytanie: co i w jakich sytuacjach może robić lekarz w świetle art. 32 KEL?

Zdaniem Galewicza taka niepewność jest czymÅ› zgoÅ‚a normalnym i wynika z pewnej „normatywnej otwartoÅ›ci” KEL. Twierdzi on mianowicie, iż kodeksy etyki lekarskiej nie majÄ… i nie mogÄ… mieć „sylogistycznego” charakteru: „ani nie sÄ…, ani też nigdy chyba nie bÄ™dÄ… zbiorami ogólnych norm – «wiÄ™kszych przesÅ‚anek» – z których daÅ‚oby siÄ™ niejako automatycznie wywieść stosowne praktyczne konkluzje, odwoÅ‚ujÄ…c siÄ™ do «mniejszych przesÅ‚anek» o zawartoÅ›ci czysto opisowej”. Jest to zresztÄ… pewien truizm dotyczÄ…cy regulacji prawnych w ogólnoÅ›ci – prawo jest zawsze do pewnego stopnia „otwarte”; zdanie przeciwne, gÅ‚oszone przez XIX-wiecznych niemieckich pozytywistów prawniczych, już dawno zostaÅ‚o w doktrynie prawniczej skompromitowane. Należy jednak zapytać o dwie rzeczy: (1) w jakim stopniu „normatywnie otwarta” może być dana regulacja oraz (2) czy nadmierna „otwartość” nie prowadzi do paraliżu dziaÅ‚ania tejże regulacji.

Jeśli idzie o art. 32, to wedle Galewicza w konkretnej sytuacji medycznej lekarz musi w oceniający, nie zaś opisowy sposób, ustalić, czy dany środek terapeutyczny jest środkiem nadzwyczajnym, czy dalsza terapia będzie miała uporczywy charakter itd. Galewicz pomija jednak fakt, że ocena taka nie może być zupełnie uznaniowa czy dowolna, lecz musi bazować na pewnych zobiektywizowanych kryteriach medycznych, społecznych itd. KEL natomiast na ten temat milczy.

Galewicz twierdzi także, że mimo niejasnoÅ›ci terminologicznych, pozostawiajÄ…cych lekarzom duże „luzy decyzyjne”, art. 32 „speÅ‚nia w obrÄ™bie norm okreÅ›lajÄ…cych powinnoÅ›ci i prawa lekarza pewnÄ… ważnÄ… rolÄ™, już choćby jako przeciwwaga dla jednostronnych regulacji prawnych, akcentujÄ…cych, a nieraz wrÄ™cz absolutyzujÄ…cych lekarski obowiÄ…zek ratowania życia. Bowiem intencja tego przepisu jest jasna: ma on upoważniać lekarza do tego, aby na krótko przed Å›mierciÄ… nie mÄ™czyÅ‚ pacjenta, za wszelkÄ… cenÄ™ podtrzymujÄ…c go przy życiu, lecz aby pozwoliÅ‚ mu w spokoju umrzeć”. Zgoda – podobne stanowisko zajÄ…Å‚em w swoim konferencyjnym referacie. OdnoszÄ™ jednak wrażenie, iż sÅ‚uszna intencja przepisu może zostać niekiedy przesÅ‚oniÄ™ta lub wrÄ™cz zanegowana przez jego nieprecyzyjność.

Inna część wywodu Galewicza wprawiÅ‚a mnie w pewnÄ… konfuzjÄ™. Autor pisze tam o „idealnym” lekarzu dysponujÄ…cym „peÅ‚nosprawnym sumieniem”, który spokojnie może siÄ™ bez kodeksowego upoważnienia obejść i w krytycznej sytuacji speÅ‚nić swÄ… powinność wobec pacjenta (tj. pozwolić mu w spokoju umrzeć). Intuicyjnie wyczuwam, o co Galewiczowi chodzi, nie zwalnia to jednak od zadania pytania, co oznacza w tym przypadku „peÅ‚na sprawność” sumienia i jak zidentyfikować źródÅ‚o owych powinnoÅ›ci moralnych oraz ustalić ich treść – witalista, katolik, buddysta, kantysta, utylitarysta itd. mogÄ… mieć na ten temat, zwÅ‚aszcza w odniesieniu do kwestii umierania, zdania dość rozbieżne.

ZrÄ™cznie omijajÄ…c tÄ™ metaetycznÄ… rafÄ™, Galewicz dodaje jednak zaraz, że kodeks etyki przydaje siÄ™ raczej lekarzowi „realnemu”, a wiÄ™c pozbawionemu etycznej wiedzy i woli dziaÅ‚ania, który „bezwzglÄ™dnie afirmujÄ…c lekarski obowiÄ…zek przedÅ‚użania życia pacjenta, bÄ™dzie siÄ™ do niego poczuwaÅ‚ również w sytuacji, gdy jego speÅ‚nianie jest raczej przeciÄ…ganiem agonii”, a może nawet „majÄ…c Å›wiadomość, jaka medyczna decyzja byÅ‚aby w danym przypadku wÅ‚aÅ›ciwa, bÄ™dzie siÄ™ obawiaÅ‚ prawnych nastÄ™pstw tej sÅ‚usznej decyzji, a w rezultacie wahaÅ‚ siÄ™, czy ma jÄ… podjąć”.

Dostrzegam tu pewne nieÅ›cisÅ‚oÅ›ci. Po pierwsze, z punktu widzenia prawa, nawet ów „idealny” lekarz miaÅ‚by kÅ‚opoty, gdyby jego skÄ…dinÄ…d sÅ‚uszne postÄ™powanie okazaÅ‚o siÄ™ prima facie bezprawne, a nie istniaÅ‚by odpowiedni przepis KEL immunizujÄ…cy go przed odpowiedzialnoÅ›ciÄ…. ParafrazujÄ…c Galewicza, to wÅ‚aÅ›nie wtedy przydaje siÄ™ kodeks. Co wszak bardziej istotne, jeÅ›li idzie o lekarza „realnego”, który albo nie wie jak siÄ™ zachować, albo też obawia siÄ™ konsekwencji prawnych, tym bardziej istotna wydaje siÄ™ wyraźna i precyzyjna regulacja trudnych przypadków. Lekarz – zwÅ‚aszcza „realny”, tj. pozbawiony idealnej wiedzy i woli dziaÅ‚ania – powinien zostać dokÅ‚adnie poinformowany, co może bez obaw o Å‚amanie prawa uczynić dla umierajÄ…cego i cierpiÄ…cego chorego.

Na kanwie art. 32 KEL pojawia siÄ™ caÅ‚y szereg innych wÄ…tpliwoÅ›ci interpretacyjnych, wynikajÄ…cych choćby z jÄ™zykowo-logicznej konstrukcji tego przepisu – o niektóre z nich spierajÄ… siÄ™ Galewicz z Szewczykiem. Dyskusje takie sÄ… niewÄ…tpliwie filozoficznie frapujÄ…ce i stanowiÄ… znakomite ćwiczenie umysÅ‚u. Równie wiele można by dyskutować o art. 30 KEL, który zaleca lekarzowi „do koÅ„ca Å‚agodzić cierpienia chorych w stanach terminalnych i utrzymywać, w miarÄ™ możliwoÅ›ci, jakość koÅ„czÄ…cego siÄ™ życia”– jest on, jak siÄ™ zdaje, jeszcze mniej precyzyjny lub „normatywnie otwarty” w swej wymowie niż art. 32.

SÄ™k w tym, że KEL skierowany jest do lekarzy-praktyków. „Normatywna otwartość”, która tak inspiruje teoretyczne debaty filozofów, w przypadku lekarza stojÄ…cego przy łóżku pacjenta okazuje siÄ™ raczej kÅ‚opotliwÄ… niepewnoÅ›ciÄ…, której bolesne konsekwencje odczuwajÄ… przede wszystkim chorzy. „Otwartość” KEL speÅ‚nia rolÄ™ wrÄ™cz odwrotnÄ… do postulowanej przez Galewicza. Bywa czÄ™sto, jak wskazuje Szewczyk, przyczynÄ… niepotrzebnych cierpieÅ„, ponieważ lekarze postawieni w trudnej sytuacji wobec zbyt wielkich „luzów decyzyjnych”, w obawie przed posÄ…dzeniem o stosowanie eutanazji wolÄ… zachować siÄ™ asekuracyjnie. O ile zatem przepisy KEL dotyczÄ…ce pomocy chorym w stanach terminalnych należy uznać za krok we wÅ‚aÅ›ciwym kierunku, o tyle podkreÅ›lić trzeba ich niewystarczalność i postulować stworzenie regulacji bardziej precyzyjnych – i to, jak siÄ™ zdaje, na poziomie ustawy, ponieważ – co wielokrotnie podkreÅ›lali uczestnicy tej konferencji – status prawny KEL pozostaje nader niejasny.


powrót
 
webmaster © jotka