Abstrakt. W dyskusjach nad problemem tożsamości osobowej formułuje się przeróżne kryteria identyczności. Kryteria te są zazwyczaj ujmowane jako warunki zarazem konieczne i wystarczające identyczności i w swojej metafizycznej interpretacji są traktowane jako twierdzenia dostarczające warunków prawdziwości dla odnośnych zdań identycznościowych. Poglądem nieredukcyjnym w odniesieniu do tożsamości osobowej jest teza głosząca, iż nie istnieją żadne niekoliste i informatywne metafizycznie interpretowane kryteria tożsamości osobowej – ani w swym wysłowieniu synchronicznym, ani – w diachronicznym. Celem tekstu jest, po pierwsze, dostarczenie precyzyjnego i ogólnego sformułowania poglądu nieredukcyjnego, i po drugie, przytoczenie różnych racji wspierających wspomniane stanowisko. Argumentuje się w szczególności na rzecz przekonania, iż nie istnieją żadne fakty poza samą identycznością które mogłyby służyć jako warunki prawdziwości dla twierdzeń dotyczących tożsamości. Rozważania przedstawione w tekście zmierzają do ogólnego wniosku, że choć pogląd nieredukcyjny boryka się nadal z wieloma teoretycznymi trudnościami, pozostaje wciąż żywym stanowiskiem w sporze o tożsamość osobową.
Słowa kluczowe: tożsamość osobowa, pogląd nieredukcyjny, kryteria identyczności, warunki prawdziwości, osoba, identyczność, genidentyczność, trwanie, czas, Jonathan E. Lowe; Roderick M. Chisholm; Trenton Merricks; Harold W. Noonan; Eric T. Olson; Michael Jubien
Published online: 4 September 2018
Pogląd nieredukcyjny (the Simple View) jest jednym ze stanowisk w dyskusjach nad tożsamością osobową w czasie. Obok niego w debacie występują dodatkowo jeszcze przynajmniej dwa generalne stanowiska redukcyjne[2]: (i) grupa poglądów psychologistycznych, upatrujących tożsamości osobowej w jakichś relacjach psychicznych (np. w ciągłości pamięci lub quasi-pamięci czy ciągłości psychologicznej lub kauzalnej pomiędzy stanami mentalnymi); (ii) grupa poglądów fizykalistycznych lub biologistycznych, według których tożsamość osobowa polega na zachodzeniu określonych relacji fizycznych (np. ciągłości czasoprzestrzennej ciała, specyficznej ciągłości kauzalnej ciała, ciągłości procesów biologicznych lub identyczności mózgu bądź też jakiejś jego istotnej części). Oprócz tego występują też stanowiska hybrydowe, które powstały z powyżej wymienionych ze względu na pojawiające się w dyskusjach zarzuty i kontrprzykłady. Poglądy te polegają w zasadzie na dołączeniu do standardowych kryteriów klauzul usuwających potencjalne zarzuty (klauzule te to np. tzw. warunek braku rozgałęzienia czy tzw. warunek istnienia „najlepszego kandydata”; niektóre z tych stanowisk dopuszczają również niezdeterminowanie tożsamości osobowej)[3].
Pogląd nieredukcyjny uchodzi powszechnie za stanowisko nieatrakcyjne. Owa nieatrakcyjność zasadza się na kilku elementach. Po pierwsze, pogląd nieredukcyjny – przynajmniej prima facie – niewiele mówi na temat metafizycznej natury osób[4]. Samo odrzucenie możliwości formułowania kryteriów tożsamości sprawia, że pogląd ten usuwa z dyskusji część istotnej problematyki. Po drugie, pogląd nieredukcyjny wygląda na stanowisko wysoce nieinformatywne: podczas gdy pozostałe koncepcje próbują tożsamość osobową jakoś opisać i sformułować jej kryteria, pogląd nieredukcyjny zdaje się kapitulować wobec tego zadania. Po trzecie, po stronie poglądu nieredukcyjnego nie widać żadnej poznawczej przewagi względem konkurencyjnych koncepcji: zwolennicy tegoż poglądu nie znajdują się w lepszej sytuacji intelektualnej niż ich przeciwnicy. Jakie zatem racje mogą przemawiać na jego korzyść?
W niniejszym tekście postaram się wskazać walory poglądu nieredukcyjnego. Postaram się również wysłowić różnego typu powody, które stoją za jego akceptacją. Przy okazji wysłowienia odpowiednich racji spróbuję precyzyjnie określić, na czym owo stanowisko polega, jakie tezy dokładnie głosi oraz jakie twierdzenia najczęściej mu towarzyszą. Ogólnym celem niniejszych wywodów jest wykazanie, że – pomimo wielu mankamentów i niewielu zwolenników – pogląd nieredukcyjny może być nadal uważany za stanowisko żywe w dyskusjach nad tożsamością osobową. Dodam, że choć nie będę przytaczał żadnych własnych argumentów na rzecz jego akceptacji, nie ukrywam, że niektóre z przedstawionych racji w mniejszym lub większym stopniu akceptuję i że moje sympatie intelektualne leżą po stronie dyskutowanego poglądu.
Wbrew pozorom odpowiedź na powyższe pytanie nie jest łatwa[5]. Okazuje się, że wśród zwolenników poglądu nieredukcyjnego nie ma jednomyślności co do podstawowego przekonania, które go wyraża. Stanowisko to można bowiem interpretować na kilka sposobów, a mianowicie jako tezę, że[6]:
(1) tożsamość osobowa jest (niczym więcej niż) prostym, nieredukowalnym faktem[7];
(2) tożsamość osobowa ugruntowana jest w jakimś wewnętrznym, niezłożonym składniku ontycznym osoby[8];
(3) nie istnieją warunki tożsamości osobowej[9];
(4) nie istnieją – poza zachodzeniem relacji identyczności – żadne inne warunki prawdziwości twierdzeń na temat tożsamości osobowej[10];
(5) nie można sformułować odpowiednich kryteriów tożsamości osobowej[11].
W innym miejscu opowiedziałem się za wykładnią[12], wedle której prawie wszystkie odmiany poglądu nieredukcyjnego dadzą się interpretować ostatecznie jako przekonanie głoszące, iż:
(SV) Nie istnieją niekoliste i informatywne kryteria tożsamości osobowej w czasie.
Główną racją przemawiającą za taką interpretacją jest okoliczność, że chociaż wysłowienie owo nie jest w całej swej rozciągłości trafne[13], to jednak dość dobrze odzwierciedla myśl przewodnią poglądu nieredukcyjnego i stanowi, jak się zdaje, część wspólną niemal wszystkich jego odmian. Warto zauważyć, że w twierdzeniach (1) – (4) powyżej nie wspomina się o kryteriach tożsamości. Niemniej jednak nawet zwolennik bardzo radykalnej wersji metafizycznej w rozumieniu (1) musi w końcu uznać, że odnośnych kryteriów sformułować się nie daje. Przy określonym rozumieniu pojęcia kryterium identyczności poszczególne stanowiska (1), (3), (4) i (5) pociągają (SV) w tym sensie, że jeżeli ktokolwiek uznaje któreś ze wcześniejszych wysłowień, uznaje również (SV)[14]. Wyjątkiem jest tu stanowisko (2): nie wyklucza ono niekolistego i informatywnego sformułowania kryteriów identyczności. Ze względu jednak na okoliczność, iż jest ono – przynajmniej explicite – rzadko reprezentowane, można je tu dla porządku wykładu pominąć[15].
Zazwyczaj odróżnia się warunki identyczności od kryteriów identyczności oraz kryteria metafizyczne od kryteriów epistemicznych (świadectw). Warunki identyczności są czynnikami ontycznymi niejako warunkującymi identyczność, czyli czymś, na czym identyczność miałaby się zasadzać. Innymi słowy, warunki identyczności byłyby tu warunkami prawdziwości (truth-conditions) twierdzeń na temat identyczności. Natomiast kryteria identyczności są językowym wysłowieniem wspomnianych warunków. Gwoli jasności dodajmy, że sformułowanie kryteriów tożsamości osobowej polega – przynajmniej w zamyśle – na określeniu koniecznych i wystarczających warunków zachowania przez osobę identyczności w czasie[16]. Chodzi więc o warunki identyczności numerycznej[17] w jej diachronicznym ujęciu. Z kolei różnica między kryteriami metafizycznymi (ontologicznymi) a kryteriami epistemicznymi polega na tym, że podczas gdy kryteria metafizyczne wysławiają wspomniane warunki identyczności[18], kryteria epistemiczne zaopatrują nas w probierze stwierdzalności (assertability) identyczności – są zatem narzędziami rozpoznawczymi identyczności[19]. W tym drugim wypadku chodzi o wskazanie faktów, które regularnie towarzyszą identyczności: czyni się to w celach probierczych, aby na podstawie zachodzenia owych faktów towarzyszących mieć podstawy do stwierdzania zachodzenia identyczności[20]. Od kryteriów oczekuje się zazwyczaj, że będą one informatywne i niekoliste, tj. że będą dostarczały jakichś istotnych poznawczo informacji o analizowanych obiektach oraz że nie będą w sposób jawny lub niejawny czyniły użytku z pojęcia identyczności w tym sensie, że do określenia wspomnianych kryteriów nie będzie wykorzystywana sama relacja identyczności, zachodząca pomiędzy owymi obiektami. Kolistość w analizie oraz nieinformatywność deprecjonuje każde ewentualne kryterium tego typu[21].
Kryteria identyczności w postaci warunku koniecznego i zarazem wystarczającego dzieli się dodatkowo na tzw. kryteria jednopoziomowe i dwupoziomowe. Postać kryterium jednopoziomowego jest następująca[22]:
(K1) ∀x∀y {K(x) ∧ K(y) → [x = y ≡ RK(x,y)]}
(słownie: dla dwóch dowolnych przedmiotów x i y: jeżeli x i y należą do rodzaju K, to x jest tożsamy z y zawsze i tylko wtedy, gdy pomiędzy x i y zachodzi relacja RK).
Kryterium dwupoziomowe można zobrazować poprzez następującą ogólną formułę:[23] (por. np. Williamson 2013: 146):
(K2) ∀x∀y {K(x) ∧ K(y) → [fK(x) = fK(y) ≡ RK(x,y)]}
(słownie: dla dwóch dowolnych przedmiotów x i y: jeżeli x i y należą do rodzaju K, to wartość funkcji fK dla przedmiotu x jest tożsama z wartością funkcji fK dla przedmiotu y zawsze i tylko wtedy, gdy przedmioty te są powiązane relacją RK).
Różnica pomiędzy kryterium jednopoziomowym a kryterium dwupoziomowym polega na tym, że w wypadku tego pierwszego kwantyfikacja obejmuje przedmioty, dla których kryterium jest formułowane, podczas gdy kryterium drugiego typu formułuje warunek tożsamości dla obiektów, których kwantyfikacja nie obejmuje – obejmuje ona tu przedmioty innego rodzaju (w powyższej formule użyto schematycznego wyrażenia „wartość funkcji fK dla przedmiotu x”[24] na oznaczenie obiektu, z którym przedmiot x pozostaje w odpowiednim związku).
Jako wzorcowe ilustracje kryteriów identyczności podaje się często aksjomat ekstensjonalności dla zbiorów – ∀x∀y {zbiór(x) ∧ zbiór(y) → [x = y ≡ ∀z (z ∈x ≡z∈y)]}, kryterium identyczności kierunków linii – ∀x∀y {prosta(x) ∧ prosta(y) → [(kierunek(x) = kierunek(y) ≡ x jest równoległa z y]}, czy kryterium identyczności zdarzeń wg Davidsona – ∀x∀y zdarzenie(x) ∧ zdarzenie(y) → <x = y ≡ ∀z {[przyczyna(x,z) ≡ przyczyna(y,z)] ∧ [przyczyna(z,x) ≡ przyczyna(z,y)]}〉⧽[25]. Pierwsze i trzecie spośród powyżej przytoczonych kryteriów są jednopoziomowe, drugie zaś – dwupoziomowe.
Wypada nadmienić, iż powyższe formuły stanowią schematy kryteriów identyczności w sensie synchronicznym; gdybyśmy chcieli dysponować odpowiednimi schematami kryteriów identyczności diachronicznej, musielibyśmy wyposażyć je w odpowiednie indeksy czasowe (z przykładowym użyciem terminu „osoba”):
(K1*) ∀x∀y∀t1∀t2 (x w chwili t1 jest tą samą osobą, co y w chwili t2 zawsze i tylko wtedy, gdy x w t1 jest powiązany relacją RK z y w t2)
(K2*) ∀x∀y∀t1∀t2 {osoba x-a w chwili t1 jest tą samą osobą, co osoba y-a w chwili t2 zawsze i tylko wtedy, gdy x i y pozostają w relacji RK do siebie)}[26]
Bez względu na to, które z powyższych wysłowień jest faktycznie preferowane, poszukiwanym warunkiem identyczności osobowej jest każdorazowo kryterialna relacja RK. Warto może nadmienić od razu, że relacja RK posiada podobne własności formalne, co identyczność: jest zatem zwrotna, symetryczna i przechodnia, a zatem – jest równoważnością. Nie jest natomiast – w przeciwieństwie do identyczności – najmniejszą relacją równoważnościową. Ta ostatnia właściwość jest w tym sensie istotna, że stanowi dodatkową podstawę do podważenia metafizycznej interpretacji kryteriów identyczności: chociaż każda relacja kryterialna jest równoważnościowa, nie może być relacją najmniejszą – identyczność bowiem zawiera się w każdej innej relacji równoważnościowej, ale nie vice versa, nie może być zatem mowy o ich równozakresowości.
Pogląd nieredukcyjny kwestionuje istnienie kryteriów w sensie metafizycznym:
(SV*) Nie istnieją niekoliste i informatywne metafizyczne kryteria tożsamości osobowej w czasie, tj. kryteria określające warunki prawdziwości dla zdań na temat tożsamości osobowej[27].
Warto zauważyć, że pogląd nieredukcyjny ani nie kwestionuje istnienia kryteriów tożsamości w sensie pobierczym, ani nawet kryteriów tożsamości w sensie metafizycznym – o ile te drugie byłyby formułowane w sposób trywialny, kolisty i nieinformatywny. Wadliwość kryteriów typu metafizycznego nie polegałaby na jakichś błędach formalnych czy łamaniu jakiegoś zakazu – chodzi tylko i wyłącznie o to, że kryteria te nie są w stanie wysłowić niczego więcej ponad to, co jest obejmowane przez samą relację identyczności. Jeżeli relacja identyczności jest relacją pierwotną, to żadne inne relacje nie mogą jej konstytuować. Relacje takie mogą, rzecz jasna, towarzyszyć identyczności i stanowić elementy probiercze w odnośnych kryteriach epistemicznych. Tego pogląd nieredukcyjny nie kwestionuje. Kwestionuje on natomiast interpretację, wedle której relacja identyczności po prostu polega na jakichś innych, bardziej podstawowych faktach w świecie.
Pierwszym i najbardziej banalnym względem, który stoi za poglądem nieredukcyjnym, jest sama sytuacja polemiczna. Otóż wiele zarzutów i kontrargumentacji, które w dyskusjach nad zagadnieniem tożsamości osobowej są udziałem stanowisk redukcyjnych, właściwie nie dotyczy poglądu nieredukcyjnego. Jednocześnie, co akcentują niektórzy myśliciele[29], kryteria tożsamości osobowej wypracowane na gruncie koncepcji redukcyjnych są albo w sposób niejawny koliste, albo nieiformatywne, albo dostarczają warunków, które – w świetle kontrprzykładów – są bądź niekonieczne, bądź niewystarczające. Co więcej, niektóre z eksperymentów myślowych, obecnych we wspomnianych dyskusjach, nie mają na gruncie poglądu nieredukcyjnego żadnego waloru. Z punktu widzenia poglądu nieredukcyjnego eksperymenty te są konstruowane bądź z wadliwymi przedzałożeniami na temat metafizycznej natury osób, bądź z niewłaściwymi założeniami na temat charakteru relacji identyczności. Sytuacja polemiczna jednoznacznie przemawia na rzecz poglądu nieredukcyjnego[30].
Druga racja jest równie banalna i została już właściwie wcześniej sformułowana. Otóż jeżeli tożsamość osobowa jest identycznością numeryczną w zwykłym sensie i jeżeli jej zachodzenie jest czymś pierwotnym, nie polegającym na zachodzeniu jakichś innych faktów[31], to jedynie sama identyczność może być warunkiem prawdziwości dla odpowiednich zdań na temat tożsamości osobowej. Nie można zatem sformułować żadnych niekolistych i informatywnych kryteriów tejże tożsamości[32], co jest dokładnie wysłowieniem poglądu nieredukcyjnego. Można rzecz jasna upierać się przy interpretacji, wedle której identyczność jest faktem złożonym z bardziej podstawowych faktów, i utrzymywać, że podając kryteria identyczności wskazuje się właśnie na owe fakty. Rzecz w tym jednak, że taką złożoność należałoby najpierw wykazać – tymczasem zwolennicy poglądów redukcyjnych ograniczają się tu jedynie do przyjęcia założenia o takim złożeniu bez jakiejkolwiek dodatkowej argumentacji.
Trzecim względem skłaniającym do akceptacji poglądu nieredukcynjego, a przeczącym zarysowanej właśnie interpretacji redukcyjnej, jest praktyka definicyjna w odniesieniu do pojęcia identyczności na gruncie logiki[33]. Warto zauważyć, że pojęcie identyczności jest definiowane prawie wyłącznie aksjomatycznie (tj. w uwikłaniu – z użyciem samego pojęcia identyczności)[34]. Praktyka ta świadczy pośrednio, choć bardzo dobitnie, na rzecz interpretacji nieredukcyjnej, a przeciw – stanowiskom redukcyjnym. Ujmując rzecz nieco inaczej, można byłoby też powiedzieć, że gdyby na gruncie logiki relację identyczności definiowało się w jakiś odmienny sposób, np. klasycznie i przy użyciu bardziej fundamentalnych – niż sama identyczność – środków formalnych, to tym samym, niejako per analogiam, można byłoby oczekiwać, że również i tożsamość osobowa (przy założeniu, że jest ona identycznością) dałaby się zdefiniować w jakiś podobny, redukcyjny sposób. Jednakże takiego wsparcia (tj. w postaci odnośnej analogii) logika rozważaniom filozoficznym w tym wypadku nie oferuje.
Czwarta racja ma również wydźwięk logiczny. Zauważmy, o czym już wspominałem wcześniej, że relacja kryterialna, podawana w kryteriach identyczności, jest relacją – podobnie zresztą jak identyczność – równoważnościową, jest więc zwrotna, symetryczna i przechodnia. Niemniej jednak żadna ewentualna relacja kryterialna, ujęta ogólnie, nie wydaje się być – inaczej niż identyczność – najmniejszą relacją równoważnościową. Relacja identyczności, interpretowana zupełnie ogólnie i niezależnie od jakiejkolwiek teorii, zawiera się w każdej relacji równoważnościowej, ale nie vice versa. W związku z powyższym trudno byłoby mówić o równozakresowości relacji identyczności in genere i jakiejś dowolnej relacji kryterialnej. Okoliczność ta podważałaby adekwatność kryteriów identyczności w interpretacji metafizycznej i przemawiałaby jednoznacznie na rzecz poglądu nieredukcyjnego. Zasadniczo istnieje jednak możliwość, by jakaś relacja równoważnościowa funkcjonowała jako relacja identyczności na gruncie jakiejś teorii – wystarczyłoby, by spełnione były bardzo specyficzne warunki[35]. Otóż gdyby jakaś relacja równoważnościowa spełniała warunek zwrotności oraz zasadę nieodróżnialności identycznych, to predykat ją wyrażający można byłoby potraktować jako predykat identyczności pod warunkiem, że rozważana dziedzina byłaby wystarczająco uboga, a klasy abstrakcji wyznaczane przez tę relację byłyby interpretowane jako indywidua. Przykładowo, predykat „ma ten sam dochód co” może co prawda wyrażać identyczność, ale odniesioną do grup dochodowych, a nie – do ludzi (indywiduami są tu właśnie grupy dochodowe – ludzie pozostają nadal odróżnialni przy tym samym dochodzie). Powstaje w tym kontekście pytanie, czy w związku z tym jakaś relacja kryterialna nie mogłaby funkcjonować, mimo wszystko, jako relacja identyczności w dziedzinie osób. Wydaje się, że tak, ale wymagałoby to potraktowania osób jako odpowiednich klas abstrakcji od rzeczonej relacji. W takim wypadku ontologia osób musiałaby być stosownie zubożona. Niemniej jednak potraktowanie relacji kryterialnych, wykorzystywanych w debacie na temat tożsamości osobowej, jako po prostu relacji identyczności, musiałoby skutkować porzuceniem podstawowych intuicji wiązanych z osobami – osoby, choć ujęte w odnośnej interpretacji jako indywidua, musiałyby być, jak się zdaje, obiektami abstrakcyjnymi[36]. Zarzuty i kontrprzykłady formułowane w dyskusjach w odniesieniu do proponowanych relacji kryterialnych wskazują, że relacje te nie mogą faktycznie funkcjonować jako identyczność na gruncie proponowanych koncepcji: nawet jeżeli sztucznie zubożymy ontologię, środki językowe owych koncepcji nadal umożliwiają odróżnialność osób, które – w świetle formułowanych relacji kryterialnych – miałyby być nieodróżnialne.
Warto przy tym nadmienić, że jeżeli identyczność jest relacją ogólną, to wszelka próba analizowana jej jako relacji zrelatywizowanej do jakiegoś określonego rodzaju naturalnego musi tak czy inaczej odwołać się do pojęcia identyczności. Relacja identyczności jest nadto relacją transcendentalną, tj. relacją stosowalną do wszystkich kategorii ontycznych. Jeżeli tak jest, to wszelka próba analizowania jej przy pomocy kryteriów identyczności musiałaby się sama odwołać się terminologii transcendentalnej. Trudno jednak sobie wyobrazić, jaka terminologia – równie pierwotna i transcendentalna – mogłaby tu wchodzić w rachubę. Ponadto każda analiza odnośnej relacji przy użyciu kryteriów identyczności musiałaby angażować kwantyfikację w obrębie określonej dziedziny obiektów. Niemniej jednak, aby móc kwantyfikować po obiektach owej dziedziny, należy skądinąd już dysponować – nawet w sposób niejawny – pojęciem identyczności: zdaje się zatem, że kwantyfikacja po przedmiotach danej dziedziny zakłada już identyczność jej elementów.
Z przyjęciem poglądu nieredukcyjnego przemawia też piąty, następujący wzgląd. Otóż zwolennicy stanowisk redukcyjnych są skłonni trwanie przedmiotów w czasie interpretować – bez jakiejś dodatkowej argumentacji – jako radykalnie jednoprofilowe: albo tylko i wyłącznie jako bycie w całości obecnym w każdej chwili trwania i zachowanie numerycznej identyczności, albo tylko i wyłącznie jako zachodzenie jakichś innych relacji, które identyczność konstytuują. Tymczasem nie ma żadnych względów a priori, by interpretację tego typu przyjmować – przynajmniej bez jakiejś dodatkowej argumentacji. Bardziej naturalne byłoby stanowisko, wedle którego jedne przedmioty trwałyby w czasie, ponieważ byłyby w całości obecne w każdej chwili swego trwania oraz zachowywałyby identyczność, a inne – ponieważ byłyby powiązane jakimiś innymi relacjami (tj. byłyby genidentyczne)[37]. Przyjęcie interpretacji jednoprofilowej trwania w czasie powoduje, że to, co pierwotnie miało być kryteriami identyczności, staje się de facto kryteriami genidentyczności, choć pod niewłaściwym szyldem. Przyjęcie wieloprofilowej interpretacji trwania pośrednio wspiera natomiast pogląd nieredukcyjny: na gruncie tej interpretacji jasno bowiem widać, dlaczego nie istnieją metafizyczne kryteria tożsamości osobowej, chociaż mogą istnieć metafizyczne kryteria genidentyczności różnych przedmiotów (to, czy pojęcie genidentyczności ma zastosowanie wobec osób, jest zupełnie odrębnym zagadnieniem)[38].
Na marginesie warto może dostrzec, że wśród zwolenników poglądu nieredukcyjnego znajdujemy zarówno dualistów (Jonathan Lowe[39], Geoffrey Madell[40]), tomistów (David Oderberg[41]), naturalistów (Lynne R. Baker[42]), jak i materialistów (Michael Jubien[43]) czy zwolenników czysto biologistycznej interpretacji bytu ludzkiego (Trenton Merricks[44]). Okoliczność ta jest ilustracją tego, iż pogląd nieredukcyjny może być kompatybilny z wieloma, niejednokrotnie przeciwstawnymi stanowiskami filozoficznymi, co powinno być odczytane, w mojej opinii, jako jego teoretyczna zaleta.
Obok wymienionych powyżej racji metodologicznych za poglądem nieredukcyjnym mogą przemawiać też określone względy metafizyczne[45]. Ponieważ jednak są to względy z natury swej bardziej sporne, należałoby je potraktować jako warunkowe i zależne od przyjętej ogólnej opcji metafizycznej.
Jednym z takich spornych motywów mogłoby być przekonanie o tym, że osoby są przedmiotami ontycznie niezłożonymi, prostymi. Brak ontycznego złożenia powodowałby, że w ewentualnym konstruowaniu metafizycznych kryteriów tożsamości osobowej nie można byłoby odwołać się do jakichkolwiek elementów konstytutywnych osób[46].W przypadku złożonych przedmiotów substancjalnych o tożsamości tych przedmiotów decyduje tożsamość składu ich części (forma), jednakże w wypadku osób – jako niezłożonych przedmiotów substancjalnych – nie mamy do czynienia z żadnymi częściami składowymi, a zatem – nie może istnieć jakiekolwiek kryterium tożsamości w postaci relacji równoważnościowej, która wiązałaby owe części. Nie można oprzeć takiej relacji nawet na ewentualnych częściach czasowych lub przestrzennych osoby, ponieważ domniemane kryterium byłoby koliste (części składowe w sensie metafizycznym każdej substancji są takimi częściami, które mogłyby istnieć niezależnie od niej; w wypadku części czasowych i przestrzennych tak nie jest). Można byłoby się co prawda odwołać do atrybutów, które zwyczajowo przypisuje się osobom (np. takich, jak pierwszoosobowa perspektywa, samoświadomość, zdolność do racjonalnego wnioskowania i działania, bycie podmiotem moralnym), ale natychmiast powstawałby wątpliwość, czy odnośne kryteria nie byłyby koliste, jako że wspomniane atrybuty wymagają wcześniejszej identyfikacji i indywidualizacji dzięki osobom właśnie. Jeżeli sformułowanie kryterium tożsamości dla przedmiotów pewnego rodzaju zakłada wykorzystanie tożsamości przedmiotów pewnego innego rodzaju, to trzeba po prostu przyjąć, że dla przedmiotów określonych rodzajów (tu: osób) nie da się już sformułować informatywnych kryteriów tożsamości.
Innym, spornym motywem, byłoby odwołanie się do roli rodzajów naturalnych w dostarczaniu warunków identyczności ich poszczególnym egzemplifikacjom. Gdyby faktycznie rodzaje naturalne były źródłem takich warunków, a pojęcie osoby nie było pojęciem naturalnorodzajowym, to nie istniałby odpowiedni rodzaj naturalny, który byłby odpowiedzialny za oczekiwane w odnośnych kryteriach warunki identyczności. Przy uznaniu zatem, że osoby nie konstytuują żadnego rodzaju naturalnego, nie jest możliwe określenie niekolistych i informatywnych kryteriów tożsamości osób. Nawet gdyby – w opozycji do zarysowanej tu optyki – ktoś uznał, że termin „osoba” jest jednak terminem naturalnorodzajowym, mógłby optować za tym, że termin ten stanowi „semantycznie prosty termin naturalnorodzajowy”, który nie podlega już dalszej analizie np. w terminologii świadomości czy innych sprawności mentalnych, standardowo przypisywanych osobom[47]. Osłabieniem niniejszej argumentacji byłoby spostrzeżenie, że kryteria identyczności, formułowane w literaturze filozoficznej, wykorzystują nie tylko, a nawet – w niewielkim stopniu terminy naturalnorodzajowe. Przeważnie dostarcza się kryteriów identyczności dla przedmiotów, które są odniesieniami wyrażeń kategorialnych, takich jak np. „zbiór”, „zdarzenie”, „prosta”, „stan mentalny” itp. Sugestia byłaby tu taka, że kryteria identyczności formułuje się nie tyle z wykorzystaniem terminów naturalnorodzajowych, co raczej z użyciem precyzyjnie zdefiniowanych (np. na gruncie odpowiednich teorii naukowych) terminów kategorialnych. Jednakowoż, gdyby ktoś próbował zinterpretować termin „osoba” jako termin kategorialny, zwolennik poglądu nieredukcyjnego mógłby w tym wypadku odwołać się do faktu, że termin ten – oprócz znaczeń ontycznych – koduje również znaczenia normatywne i jest przy tym terminem otwartym, co właściwie uniemożliwia precyzyjne zdefiniowanie odnośnego wyrażenia. Ponownie skutkowałoby to konstatacją, że z racji znaczeniowej hybrydowości oraz otwartości terminu „osoba” nie jest możliwe sformułowanie odpowiednich kryteriów tożsamości osobowej.
Kolejną sporną racją metafizyczną, przemawiającą za poglądem nieredukcyjnym, byłby wzgląd następujący. Otóż, jeżeli uznamy, że bycie osobą jest czymś różnym od bycia człowiekiem, a nadto dopuścimy ewentualność, by bycie osobą było realizowane poprzez obiekty o różnych naturach wewnętrznych (np. Bóg, komputery, istoty pozaziemskie), to po prostu możemy nie być w stanie określić – z racji braku odpowiedniej wiedzy – adekwatnych kryteriów tożsamości osobowej. Można, co oczywiste, ograniczyć stosowalność pojęcia osoby wyłącznie do osób ludzkich. W takim jednak wypadku podważałoby się wysłowione wyżej odróżnienie i trzeba byłoby albo zaakceptować tę okoliczność i poszukiwać kryteriów tożsamości dla ludzi simpliciter, albo znaleźć jakąś inną podstawę odróżnienia wspomnianych pojęć i odnośnych kryteriów. Jeżeli natomiast utrzymałoby się pierwotne odróżnienie, to natychmiast pojawiłyby się następujące wątpliwości: (i) w jakim sensie kryteria tożsamości osób w czasie odnoszą się np. do Boga, osób komputerowych czy osób marsjańskich (pomijam tu okoliczność, że aplikacja ewentualnych kryteriów trwania wobec Boga sama w sobie jest problematyczna); (ii) jeżeli Bóg, komputery i Marsjanie różnią się co do swych metafizycznych natur, co sprawia, że są one wszystkie osobami; (iii) jeżeli Bóg, komputery i Marsjanie są jednak różnymi osobami, to co sprawia, że mają te same kryteria identyczności? Pogląd nieredukcyjny nie byłby konfrontowany z powyższymi trudnościami, co przemawiałoby na jego korzyść.
Następna okoliczność metafizyczna, która przemawiałaby na rzecz poglądu nieredukcyjnego, jest następująca. Gdyby wszystkie osoby z konieczności posiadały taką samą naturę metafizyczną, to gdyby w jakimś świecie możliwym istniały dwie osoby, z których jedna byłaby osobą ludzką, a druga, dajmy na to, osobą marsjańską, wówczas osoba marsjańska musiałaby mieć te same kryteria identyczności, co osoba ludzka. Innymi słowy, bycie osobą determinowałoby metafizyczną naturę osób, a ponadto – że ową metafizyczną naturę osoby posiadałyby – podobnie jak Bóg, aniołowie, Marsjanie czy roboty – z konieczności (wszystkie istotne atrybuty przypisywane osobom wypływałyby z owej natury). Gdybyśmy przyjęli, że osoby marsjańskie posiadają inną naturę metafizyczną niż organizmy biologiczne, i założyli, że sami jesteśmy osobami, to z powyższych twierdzeń wynikałoby, że nie możemy być biologicznymi organizmami[48]. Absurdalność tego wniosku przemawia bezpośrednio na rzecz przekonania, że osoby marsjańskie nie posiadają jednak tych samych kryteriów tożsamości, co osoby ludzkie, że zachodzi różnica w owych kryteriach. Można też przyjąć – za poglądem nieredukcyjnym – że po prostu nie ma żadnych kryteriów tożsamości osób, zaś osoby ludzkie i marsjańskie różnią się nie owymi domniemanymi kryteriami, lecz po prostu swymi metafizycznymi naturami, które niekoniecznie są determinowane przez fakt bycia osobą. Co prawda trudność tu zarysowana nie przemawia bezpośrednio za poglądem nieredukcyjnym, lecz przemawia za nim nie wprost – jako za jedną z rozsądnych interpretacji w kontekście zarysowanej sytuacji problemowej.
W niniejszym tekście starałem się precyzyjnie wysłowić stanowisko nieredukcyjne w odniesieniu do tożsamości osobowej w czasie. Wymieniłem też główne powody metodologiczne oraz metafizyczne, które mogą być wzięte pod uwagę przy akceptacji wspomnianej koncepcji. To, iż pogląd nieredukcyjny jest nadal pełnoprawnym stanowiskiem w debacie na temat tożsamości osobowej, nie powinno ulegać żadnym wątpliwościom – wskazują na to racjonalne motywy, które starałem się powyżej naświetlić. Jest sprawą oczywistą, że pogląd nieredukcyjny posiada szereg mankamentów – musi np. nadal borykać się z zarzutem nieinformatywności i braku intelektualnej atrakcyjności. Jako stanowisko deflacyjne pogląd nieredukcyjny nie jest też koncepcją, która w jakiś spektakularny sposób zaopatrywałaby nas w głębokie i rzeczowe analizy natury ludzkiej. Słabości te wskazują również na to, że przed dyskutowanym stanowiskiem stoją intelektualne wyzwania, z którymi dotąd się nie uporało. Tę cechę jednak, jak sądzę, pogląd nieredukcyjny dzieli ze wszystkimi innymi koncepcjami filozoficznymi.